Mam zaszczyt przedstawić wam...
A więc dziś o lamorożcach. Zróbmy ten powrót z przytupem!
(A, i żeby była jasność - nie wierzę w jednorożce! One nie istnieją. Lamorożce tak.)
(A, i żeby była jasność - nie wierzę w jednorożce! One nie istnieją. Lamorożce tak.)
A więc, opowieść o tych pięknych, ale jednak naiwnych zwierzętach, byłaby niczym, gdyby się nie wspomniało o dwóch braciach: Januszu i Jonaszu.
Janusz był bogaty, więc był niefajny, Jonasz za to biedny - cool i jeeezzzy.
A do tego Janusz rozstawiał parawan na plaży o trzeciej rano, więc w ogóle wróg narodu.
A więc wiadomo: taki Janusz to zło, a Jonasz to smutny, fajny gość. No popatrzcie sami. Jak go tu nie lubić!
No to rzecz jasna, ten zły, Janusz, zajmował się lamorożcami. Bo Janusz miał hajs, a Jonasz nie.
Zły Janusz był zły. Więc bardzo nie lubił zwierząt. Wykorzystywał je aby mieć jeszcze więcej pieniędzy. A to drań.
A jak je wykorzystywał? Bo wiecie, lamorożce mają rogi.
I on im je odbierał.
I robił z nich różdżki.
Ale Jonaszowi się to nie podobało. (Przypominam, że Jonasz był dobry.) Więc się wkurzył i postanowił zainterweniować.
Jak widzicie, komiks sam za siebie obrazuje sytuację między braćmi.
A Janusz mógł, bo oprócz tego, że miał hajs, to był człowiekiem. To on był Bogiem w stadzie lamorożców. Jednak udało mi się porozmawiać z lamorożcem, któremu jako jedynemu z całej setki, udało się uciec.
Stefcio był nieśmiały, ale w kńcu wyznał mi wszystko: od tego, że muszą się nawet pytać, czy mogą iść na siusiu, przez klatki, gdzie bez jedzenia i picia zamykane są nieposłuszne lamorożce, po tajemnicze zniknięcia jego braci i fakt, że podczas ucieczki natknął się na stosy martwych lamorożców bez rogów. Na koniec dodał jedno zdanie, że choć Janusz człowiekiem w dowodach, to lamorożcem w środku.
Sprawa przejęła mnie bardzo i niezwłocznie zaadaptowałam Stefcia, choć kiedy Mroczny go zobaczył wydawał się nieco zdziwiony, ale wreszcie go przekonałam i obiecałam, że on będzie w naszym domku tylko przez jakiś czas, dopóty, dopóki nie znajdę mu jego własnego domu, albo nie uwolnię jego kompanów ze szpon zła.
Bo w Alpach (siedzibie Janusza) Janusz zapragnął mieć jeszcze więcej hajsu z handlu różdżkami.
Dlaczego?
Zaczął więc faszerować biedne lamorożce sterydami i wspomagaczami, aby miały dłuższe rogi w krótszym czasie.
Nazajutrz zorganizowałam wyprawę w Alpy, do Janusza, wraz z Janoszem, uprzednio wykupując wszystkie różdżki od tego złego Janusza. Bo miałam plan.
Spotkał mnie w Alpach zamierzony widok. Janusz miał aż za dużo fortuny, bo ta go zalała, kiedy tylko otworzyliśmy drzwi.
I Janusz zmarł. Zostawiłam sprawę Janoszowi, bo kazał mi na chwilę wyjść.
Kiedy wyszedł i powiedział, że wszystko załatwione, ja... przygarnęłam lamorożce.
I Mroczny... się trochę zdziwił. Lekko mówiąc. No mniej więcej tak:
Więc trzeba było znaleźć im inny przytułek. Musiałaby być to duża, przyjazna lamorożcom okolica. No i taka się znalazła.
A wy? Cieszycie się? Lamorożce są zadowolone.
Za to sam Stefcio został podróżnikiem i podróżuje po świecie w poszukiwaniu przygód jakich nie mógł uświadczyć w zamknięciu.
A kiedy o nim? Może następnym razem. ;)
Bye, moi Drodzy,
~Genowefa,
A do tego Janusz rozstawiał parawan na plaży o trzeciej rano, więc w ogóle wróg narodu.
A więc wiadomo: taki Janusz to zło, a Jonasz to smutny, fajny gość. No popatrzcie sami. Jak go tu nie lubić!
No to rzecz jasna, ten zły, Janusz, zajmował się lamorożcami. Bo Janusz miał hajs, a Jonasz nie.
Zły Janusz był zły. Więc bardzo nie lubił zwierząt. Wykorzystywał je aby mieć jeszcze więcej pieniędzy. A to drań.
A jak je wykorzystywał? Bo wiecie, lamorożce mają rogi.
I on im je odbierał.
I robił z nich różdżki.
Ale Jonaszowi się to nie podobało. (Przypominam, że Jonasz był dobry.) Więc się wkurzył i postanowił zainterweniować.
A Janusz mógł, bo oprócz tego, że miał hajs, to był człowiekiem. To on był Bogiem w stadzie lamorożców. Jednak udało mi się porozmawiać z lamorożcem, któremu jako jedynemu z całej setki, udało się uciec.
Stefcio był nieśmiały, ale w kńcu wyznał mi wszystko: od tego, że muszą się nawet pytać, czy mogą iść na siusiu, przez klatki, gdzie bez jedzenia i picia zamykane są nieposłuszne lamorożce, po tajemnicze zniknięcia jego braci i fakt, że podczas ucieczki natknął się na stosy martwych lamorożców bez rogów. Na koniec dodał jedno zdanie, że choć Janusz człowiekiem w dowodach, to lamorożcem w środku.
Sprawa przejęła mnie bardzo i niezwłocznie zaadaptowałam Stefcia, choć kiedy Mroczny go zobaczył wydawał się nieco zdziwiony, ale wreszcie go przekonałam i obiecałam, że on będzie w naszym domku tylko przez jakiś czas, dopóty, dopóki nie znajdę mu jego własnego domu, albo nie uwolnię jego kompanów ze szpon zła.
Bo w Alpach (siedzibie Janusza) Janusz zapragnął mieć jeszcze więcej hajsu z handlu różdżkami.
Dlaczego?
Zaczął więc faszerować biedne lamorożce sterydami i wspomagaczami, aby miały dłuższe rogi w krótszym czasie.
Nazajutrz zorganizowałam wyprawę w Alpy, do Janusza, wraz z Janoszem, uprzednio wykupując wszystkie różdżki od tego złego Janusza. Bo miałam plan.
I Janusz zmarł. Zostawiłam sprawę Janoszowi, bo kazał mi na chwilę wyjść.
Kiedy wyszedł i powiedział, że wszystko załatwione, ja... przygarnęłam lamorożce.
I Mroczny... się trochę zdziwił. Lekko mówiąc. No mniej więcej tak:
Więc trzeba było znaleźć im inny przytułek. Musiałaby być to duża, przyjazna lamorożcom okolica. No i taka się znalazła.
A wy? Cieszycie się? Lamorożce są zadowolone.
Za to sam Stefcio został podróżnikiem i podróżuje po świecie w poszukiwaniu przygód jakich nie mógł uświadczyć w zamknięciu.
A kiedy o nim? Może następnym razem. ;)
Bye, moi Drodzy,
~Genowefa,