wtorek, 24 marca 2015

Gienice in Sheepland.


 Wiecie, że owce wcale nie są takie głupie za jakie je niektórzy biorą? Serio. To inteligentne zwierzęta, a wszystkich zainteresowanych owcami zapraszam na tę stronę: http://www.owcepiotrkowtrybunalski.pl/, gdzie dowiedzą się wiele mniej, lub bardziej przydatnych rzeczy na temat tych fascynujących zwierząt. Tymczasem opowiem wam pewną historię, która niezbyt dobrze ukazuje mądrość i spryt owiec, ale zapewniam, że jest prawdziwa. Jeśli chcecie więcej, piszcie śmiało!

 Opowieść zaczyna się, kiedy przyjechałam moim różowym ferrari...
 ...do wielkiej, owczej fabryki. Mieszkał tan jeden człowiek i tylko on zajmował się owcami. Kiedy był w stodole wraz ze zwierzętami, nagle, możecie mi wierzyć lub nie, na stodołę spadł meteoryt.
 Mój gospodarz zmarł śmiercią nagłą, ale za to owcom udało się przeżyć. I (uwaga!) zmieniły się one. Ale nie, nie zmieniły się w swag-owce...
 ...ani w owce zwyciężczynie, co przetrwały mimo trudności...
 ...nawet nie zamieniły się w owce-hipsterki...
 ...czy owce-komandoski.
 Nie. Było gorzej. Przez promieniowanie Gamma stały się...
 ...OWCAMI-ZOMBIE!!! Przez siedem dni ukrywałam się w domu, próbowałam walczyć, planowałam plan unicestwienia plagi, ale szybko sobie uświadomiłam, że owce rozmnażają się w zastraszającym tempie, a jeśli ja ich nie powstrzymam, to nikt nie zdoła tego dokonać. [Jeśli chcecie wiedzieć co się stało z moim pięknym ferrari, to powiem wam, że owce zniszczyły je zanim zdążyłam do niego podbiec.]
 Za dnia owce były mniej aktywne niż w nocy, a ja postanowiłam to wykorzystać i ułożyłam plan. Kiedy w końcu udało mi się złapać internet w mojej ultranowoczesnej komórce...
 ...internet zdradził mi tajemnicę jak pokonać setki napromieniowanych owiec. Jak wiemy, internet nie kłamie, więc zabrałam się do działania. Jak się okazało, znalezienie różowego buldożera...
 ...i wielkiego urwiska, na którego dnie żył straszny, żółty potwór morski...
 ...nie było wcale takie trudne. O świcie odpaliłam buldożera i według planu zepchnęłam wielki meteoryt prosto do urwiska.
 Meteoryt się rozpadł, przy okazji zabijając złego potwora morskiego. Niestety, gdzieś musiałam popełnić błąd, (przecież internet mówił prawdę) bo owce-zombi nie umarły. A było to dnia trzeciego, ponieważ, przez dwa poprzednie dni łapałam wi-fi.
 Byłabym okrutna gdybym teraz przerwała swą opowieść, co wydaje mi się bardzo kuszące, ale będę dobra i tego nie zrobię. Więc co się działo dnia czwartego?
 Przyleciało UFO.
 I byłam świadkiem epickiej Bitwy Dwóch Armii!!! A jak wyglądała? No mniej więcej tak:
 Wygrały (na moje nieszczęście) owce. Połowa z nich poleciała w odległe zakątki wszechświata, połowa została i to tą połową przyszło mi się zająć. Wpadłam na genialny pomysł pokazania im mojego telefonu. Przez kolejne dni wabiłam owce, pokazywałam YouTube, Facebook i inne serwisy i w ten sposób powoli zabijałam widelcem z kuchennej zastawy. Od jednej z nich, dowiedziałam się o Owczej Przywódczyni mieszkającej w głębi lasu. Okazało się, że zabijając ją, oszczędzę sobie trudów eliminowania każdej owcy po kolei, więc zaplanowałam zamach.
 Plan był banalny: pod przykrywką kucharki-owcy zakradnę się do Przywódczyni i zaserwuję jej specjalnie przygotowane wcześniej danie. Miałam wybór między trucizną, a dynamitem. Wybrałam to drugie stwierdzając, że trucizna może zawieść, bo przecież owce jedzą różne trujące rzeczy.
 Dlatego właśnie dnia siódmego zamiast odpoczywać, jak Pan nakazał, ubrana w owczą skórę udałam się do Owczej Przywódczyni. Oto nasza rozmowa:
 "-Beee Beee.
 - Be. Bee, Beeeeee.
 - Bee, Bee Bee Be.
 - Beee, Beeeee.
 - Be."
 Owca wybuchła, a zaraz po niej wszystkie inne, choć nie wiedziałam w sumie dlaczego, bo tylko ta jedna jadła moje danie.
 Możecie spytać jak wróciłam do domu. To proste; wezwałam opancerzonego myśliwca i poleciałam do siebie.
 ...A więc: komentujcie, obserwujcie, udostępnienia miło widziane. Trzymajcie się, pa!

11 komentarzy:

  1. Ale masz extra przygody. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ale to tylko kawałeczek. W przyszłości wspomnę o jeszcze innych.

      Usuń
    2. A to ferrari, telefon i buldożer.... powalające ;)

      Usuń
  2. Genowefo mam pytanie. Masz rózowe włosy tak? Więc kolor jest naturalny czy moze przefarbowałaś się???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedziałabym teraz, ale postanowiłam się wstrzymać i poczekać aż się trochę tych pytań uzbiera, abym mogła od razu odpowiedzieć za jednym zamachem na każde z nich w jednym poście. Mam zamiar zająć się tym już niedługo, ale poczekam troszkę, aby było więcej pytań.

      Usuń
  3. Jak poznałaś Hermenagilde? Czy ktoś was sobie przedstawił? :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. GENOWEFA!!!
    Wiesz, jak trudno było to wszystko zrobić? Znaleźć tego bloga, zalogować się, znaleźć klawiaturę, opchnąć marychę jakiemuś ćpunowi, napisać ten komentarz... Cudna historia, czekam na następną.

    H.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podaj przepis na to specjalne danie z dynamitem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, w sumie to nie takie trudne. Bierzesz dziesięć przypadkowych składników, ładnie układasz je na talerzu, zakrywając dynamit. Taka prosta wersja mojego dania. Ale muszę ci podziękować, bo podsunąłeś mi pomysł zrobienia posta o moich przygodach kulinarnych. Może się tym zajmę. ;-)

      Usuń